środa, 28 września 2011

malując olejną na płótnie

Nigdy nie zapomnę, nie jestem w stanie zapomnieć obrazu, który został niedokończony przeze mnie w jednym z ośrodków terapeutycznych. Przede mną stało dość duże płótno a ja będąc blisko, w pobliżu dobierałem różne kolory: żywe począwszy od jasnej po tą najbardziej smutną, szarą nieprzyjemną dla oka. Na moim płótnie nieznana nikomu kobieta. Trzymała w ręku książkę z napisem DLA CIEBIE.Z oczu wypływały jej łzy. Czy to były łzy smutku, radości, a może był to znak tęsknoty za kimś, kogo niedawno straciła?
Wszystkie rysy ciała: głowa a wraz z nią kontur nienamalowanych włosów. Miał to być w moim zamierzeniu kolor brązowy, obrys szerokich rękawów swetra z nie do końca nałożoną zieloną barwą. Jedynie książka dedykowana do konkretnej osoby sprawiała wrażenie nieobecnej na tym obrazie, ponieważ bez żadnego kontrastu trzymana w ręku ukazywała tylko szary napis-tytuł.
Niedaleko młodej kobiety, na niewielkim podeście stało małe dziecko. Całe szczęście, że nie zostawiłem go bez twarzy i obrysu postawy-dzieło byłoby wówczas mało ciekawe. Mały chłopiec przytulał się do swojej matki, która siedziała na fotelu z niedokończonym szkicem oparcia. Po lewej stronie wisiał obrazek, a na nim młody ptak, jedzący swój pokarm, szkic jego skrzydełek, które miały być kolorowe, niestety-nie były gotowe. Obrazek ukazywał także ogołocone niebo z koloru błękitu i jasnej żółtej barwy słońca. Wszystko szare, nic nieznaczące. Akurat kolor żółty i niebieski się skończył. Cicho westchnąłem do siebie i przestałem malować obraz. Przecież barwy mogłem połączyć!-nagle pomyślałem w duchu.
Na drugi dzień dokończyłem po części swe dzieło-niebo i słońce ukazało swe oblicze, a kolory: żółty-słońce, niebieski-niebo i zielony na rękawie wzbogacał mój obraz. Pozostało jedynie miłe wspomnienie, ogrom emocji i siła woli, którą wykorzystuję w swojej obecnej twórczości

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz